niedziela, 10 maja 2015

Jak oni sobie poradzą?!

Wstałem i powlekając nogami po podłodze kierowałem się do odgłosów. Zmęczony otworzyłem w końcu drzwi, w których ujrzałem Ami i Carlę. Szczęście z nich nie tryskało, ale podejrzewam, że nie ja byłem powodem ich zdenerwowania.
- Wejdźcie. - odsłoniłem moim ciałem przejście dla dziewczyn.
Weszły równie mozolnie co ja szedłem do drzwi. Ciekawiło mnie która to już godzina, chociaż oczywistym było, że późna.
Zamknąłem skrzypiące drzwi. Zaraz zaraz, one skrzypią?! No i tak doszedłem do wniosku by je jutro jakoś naprawić, ale jak to już zostawiałem sobie na jutro. Poszedłem już nieco bardziej żywszym krokiem do pokoju. Carla oparła się wygodnie o ścianę, a Ami usiadła obok Fioletowej.
- Co jest? - zapytałem, starając się nie ziewać, ale mój ton mówił sam za siebie.
- Przepraszamy, że tak późno, ale nie wiedziałyśmy kiedy wrócisz i czy w ogóle wrócisz... - młoda zesmutniała.
- Mniejsza jednak o to, mamy problem i nie wiem czy oni Ci już o nim powiedzieli. - Carla zniszczyła cały klimat wzruszającej rozmowy.
- Tak, to co wiedzieli to powiedzieli,a  wy pewnie macie coś jeszcze dla mnie. - ciekawiłem tylko an zimny prysznic ich słów.
- Cóż, Aylin postanowiła zrobić pewne uproszczenie jej zdaniem. Skoro ty jesteś, a według niej byłeś Liderem to będziesz walczyć ze wszystkimi bez przerwy, tylko ludzie będą dobierani przez wylosowany płatek kwiatu. Do tego nie można się poddać i nie używać mocy. - od razu jakoś tak wytrzeźwiałem.
- Czyli, że ja mam walczyć ze wszystkimi by udowodnić swoją siłę? Niedorzeczne i niesprawiedliwe. - pokręciłem przecząco głową.
- Dla niej jak najbardziej jest to sprawiedliwe, a walki zaczynają się od jutra, po południu, bo późno skończyliśmy spotkanie.- Brązowa jeszcze dowaliła na koniec.
- Świetnie. - oparłem czoło o dłoń. - Dobra kładźmy się w takim wypadku spać. - wydałem rozkaz.
Wszyscy przytaknęli, młoda i jej kumpela od razu wyszły, a Charlie chciał brać Anastasię na plecy.
- Ona śpi tutaj, nie zawracaj sobie głowy. - pokazałem koledze drzwi.
Był trochę zmieszany, ale wyszedł odwracając się chyba z 5 razy za siebie.
- Śpij na moim łóżku, ja się zdrzemnę na podłodze. - ułożyłem się już wygodnie.
- Dziękuję. Dobranoc. - usłyszałem ledwie jej słowa i odleciałem w krainę snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz