piątek, 6 marca 2015

W końcu wszyscy są!

Spojrzałem na dziewczynę pytająco, ponieważ po jej słowach wsparcia wnioskowałem, że wie co się przydarzyło ów dziewczynie w moich dłoniach. Kiwnęła tylko głową bym odszedł z nią na bok.
Przekazałem biedaczkę Charliemu i oddaliłem się z dziewczyną, ale nadal czułem wzrok jej rycerza na sobie.
- Dziewczyna musiała przeżyć coś okropnego w szpitalu, z  tego co po niej widać to eksperymentowali na niej. - wytłumaczyła.
- Hmmm, a więc ludzie w kitlach to po prostu lekarze? - wolałem się upewnić.
- Tak, wydaje mi się, że ich się boi. - odparła.
- To raczej nie to, ale cenne wskazówki. - spojrzałem na tłumek ludzi, gdy przyszła znowu pewna ilość energii, teraz jednak czuć było coś innego.
Za mną leżał chłopak, ten za to był cały mokry i wyglądał na młodego chłopaka po przejściach.
- Kiliman, mógłbyś? - liczyłem na to, że on się lepiej dogada z chłopcem.
Po chwili nasz kolejny cud świata się ocknął i powitaliśmy go tym razem mniejszą grupką, b reszta tkwiła przy naszej ledwo żywej perełce.
- Kim jesteście? - zapytał zaspany.
- Powiedzmy, że będzie czas na poznanie się. - Kilmian się zaśmiał przyjaźnie.
- A gdzie tamta dziewczyna? - dopytywał dalej.
- Sami nie wiemy,w  każdym razie teraz musimy wiele sobie wyjaśnić, ale najpierw pomożemy komuś. Jak się nazywasz? - ma podejście chłopaczyna.
- Dastin. - popatrzył na mnie.
- Kilmian. - odparł.
No i pewne było już kto z kim się najbardziej zakumplował, od pierwszego wejrzenia.
Wróciliśmy do dziewczyny, która odpoczywała w ramionach chłopaka z mieczem.
- Co zrobimy? - zapytała Anastasia.
- Najpierw ona musi dojść do siebie, a dopiero wtedy pogadamy. - uznałem, przyglądając się ponuro dziewczynie.
Wszyscy przytaknęli, no ale co w takim układzie robimy, zaraz wieczór!
- Dobra, ponieważ nie słychać żadnego gwaru z miasta to oznacza, ze nie ma tu ludzi. Zjemy coś i pójdziemy spać w domach obok siebie. - oznajmiłem
- Chwila,a  czemu to on o wszystkim decyduje? - wtrącił się Dastin.
- Byłem tu pierwszy, jak Ci się coś nie podoba to sam planuj. - uśmiechnąłem się wrednie.
Widać było, że go lekko wkurzyłem, ale nie zamierzałem nikogo oszukiwać, że jestem jakiś milutki. Charlie wziął dziewczynę i ruszyliśmy do miasta w zwartej grupie. Nieznajomą położyliśmy do łóżka, a sami poszliśmy w miejsce gdzie moim zdaniem jest coś niczym miejsce przesiadek. Po wejściu tam cała kolacja była gotowe! Tylko ja, Anastasia i Charlie byliśmy w szoku,a  reszta od razu zasiadła do posiłku.
- Coś mi tu nie pasuje. - szepnął do mnie chłopak z mieczem, a Anastasia tylko spojrzała na mnie i już wiedziałem co ma na myśli.
Mimo podejrzeń zasiedliśmy do stołu i jedliśmy... W ciszy... Nikt nie wiedział o czym by tu porozmawiać.
- Jest tu jakaś łazienka? - Ami uśmiechnęła się wcinając sznytkę chleba z dodatkami.
- Słyszałem jakiś strumień wody, nie wiem jednak czy jest tu coś takiego. - odparłem przyglądając się swojemu kubkowi.
- Czyli będziemy się kąpać razem? - wszystkim polepszył się humor i zaczęli się śmiać.
- Myślę, że wymyślimy inne rozwiązanie. - uśmiechnęła się nasza specjalistka od lekarzy.
Później rozmowa się kleiła jakoś i każdy o czymś tam gadał, nawet ja o dziwo. Chociaż Anastasia wydawała się oddalona, ale również rozmawiała.
Po posiłku poszliśmy spać, oczywiście każdy zajął jakiś dm i wszystkie blisko siebie. Nie wiedzieliśmy czego można się tu spodziewać, także barykada i czujność bardzo wymagana. Oczywiście nie poszliśmy się myć, bo nie było czasu na coś takiego, rano poszukamy jakiegoś strumienia czy czegoś.
Wszedłem do pomieszczenia gdzie znajdowało się moje łóżko i zdjąłem koszulkę, buty, skarpety i spodnie.
*Męczący dzień.*- prychnąłem w myślach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz