wtorek, 17 lutego 2015

Nowy świat. 2/9

Kurz. Szybkie bicie serca. Zapach krwi. Prędkość. Szybki oddech. Krzyki. Jak się domyślacie to właśnie w tej chwili odczuwam. W trakcie walki jeszcze jestem ogromnie skupiony i słyszę to jak oddycham. Obrót. Przykucnięcie. Słodki głos wygranej. Zanim kurz opadnie, a policja się zjawi szybko znikam.
Niektórzy nazywają mnie "Cień", jednak ja tego nie traktuję poważnie. Tylko policja tak gada i osiedlowe typki.
Szybkim biegiem i skokami niczym free running. Dokładnie popisuję się, ale tylko przed sobą. Nie mam w zwyczaju szukać widowiska, dlatego moje walki są niewidoczne dla nikogo. Nie jestem pewien co widzi mój przeciwnik, jednak uważam, że musi coś widzieć, skoro ja go widzę. Przy okazji on chyba się wtedy skupia lepiej niżeli jak inni patrzą. Jednak krzyki pozornej widowni często przeszkadzają moim biednym ofiarom.
Nie zarabiam na tym, nie robię tego dla sławy, nie by zostać bandytą. Lubie walczyć to wszystko.Jednak nie lubię osób, które walczą niesprawiedliwie. Wiele takich osób zginęło od mojego miecza. Nie pytajcie jak... Posłuchajcie miejskich legend i opowiastek.
Wstałem lewą nogą, także moje zachowanie nie jest odpowiednie, jak na królewicza z bajki przystało. W domu jak zwykle darcie ryjów na 3 dzielnice, a ja jak zwykle... Wstaje, idę do kuchni, robię kawę i oglądam zaspany jak matka znowu drze japę, że taty ciągle w domu nie ma, a ona tylko zasuwa. Te problemy dorosłych... Umyłem kubek, wziąłem szmaty do łazienki i się ogarnąłem. Potem znowu pokój i pakowanie książek. Wyszedłem z domu, z krótkim "nara" na pożegnanie. Nie liczyłem an odpowiedź,w  końcu byli taaaaak zajęci...
Na dworze standardowo zimno w cholerę, ale muzyka dawała kopa niczym kawa. Tak, jestem jak wszyscy, słucham muzyki i idę w jej rytm. Tak doszedłem do mojej szkoły. Powitanie z połową szkoły, bo jestem znany. Przez co? Ano zawody!
Usiadłem w mojej ławce pod oknem i patrzyłem jak wszyscy odstawiają dzikie tańce na lodzie przed szkołą. Nagle ktoś do mnie podszedł. Laska, na oko lat 15. Uśmiechnięta jakby dostała jakąś niespodziankę. Siadła na przeciwko mnie i patrzy jakbym był jakimś obrazkiem. Odwróciłem wzrok i dalej podziwiałem innych w ich dzikich tańcach. Jednak czułem, że dziewczyna siedzi i patrzy na mnie.
- Co jest we mnie takiego ciekawego? - zapytałem cicho.
- Wiesz... Zakochałam się w Tobie jakiś czas temu i czuję, że niedługo już nie będę mogła na Ciebie patrzeć. Zaryzykowałam, chciałam Cię zobaczyć z bliska. Nie jestem może boginią piękna, ale podobam się innym, więc... - mówiła nieco zarumieniona.
- Nie interesują mnie związki, czy bieganie za miłością. - mruknąłem.
- Nie liczę na nic takiego... Chciałam tylko byś mnie zauważył... - zesmutniała.
- Liczyłaś na to, że się Tobą zainteresuję i wyniknie coś z tego. Nie masz co kłamać, czy zmyślać. Nie robię Ci nadziei. Nie szukam nikogo bliskiego. - mówiłem to patrząc jej w oczy, wiedziałem, że mam chłodne spojrzenie i dobitny głos.
Dziewczyna otępiała, wstała i się zachwiała. Odeszła z ledwością, a ja dalej patrzyłem przez okno. Nagle coś mnie natchnęło.
Wstałem i wyszedłem, po czym ruszyłem przed siebie. Nie wiem skąd wiedziałem gdzie iść, ale szedłem.
Po jakimś czasie dreptałem po niezłych zaspach, do jakiegoś zburzonego w większej części kościołka. Wokół śnieg, a na środku dziwne światełko. Teraz Ci po drugiej stronie ekranu powinni krzyczeć "Nie! Nie idź tam!",a  ja niczym w horrorze idę na przekór ich prośbom czy krzykom.
Dotknąłem światełka, które tam lewitowało i owinęło mnie światło. Nagle przed moimi oczami pojawiła się osóbka o drobnej figurze i bladej skórze na tle rażącej bieli. Szepnęła chyba "Różowy", no i tak zamknęły mi się oczy.
Sen zaczął się jakiś dziwny bie..głem prze...z ja.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz