niedziela, 28 czerwca 2015

Znowu to samo.

*To koniec* - stwierdziłem i szybko wstałem, odbijając się od piachu dłońmi.
   Aura, która otaczała moja zbolałe ciało pozwoliła mi widzieć przez deszcz. Teraz rozumiałem czemu Szary tak szybko zareagował. Prawdopodobnie miał wyćwiczone wiele rzeczy, chociaż nie wiedziałem kiedy ćwiczył, to ćwiczył.
Wściekły całą sytuacją ruszyłem jak dziki tygrys po ofiarę. ( W tym miejscu zaoszczędzę wam informacji o tej krwawej walce, ponieważ drastyczne momenty nie przerastają typowych dla świata zwierząt niehodowanych). Kiedy Dastin leżał przy moich stopach i powoli się wykrwawiał ja powróciłem do świata ludzi i szybko rozdarłem bluzkę by pomóc mu przeżyć. Wiedziałem, że nie poradzę sobie bez umiejętności i sprzętu lekarzy, ale wciąż próbowałem... Do póki chłopak nie złapał mnie za rękę.
- Odpuść, nie dasz rady. - wychrypiał.
- Zamknij się! - drżącymi rękami wiązałem podartą odzież.
- Heh, nie spodziewałem się takiej siły... Zasłużyłeś na to by być Liderem. - chrzanił krwawiąc z ust.
- Nie denerwuj mnie.- warknąłem.
- Ja to zrobię. - delikatne dłonie zabrały moje ręce na bok.
Kolejna dziewczyna, która używała swojej mocy, by pomóc. Automatycznie odepchnąłem ją od chłopaka.
- Nie dotykaj! Nie pozwolę Ci zginać! - osłoniłem Dastina rękami.
   Dziewczyna w szoku siedziała na piasku i mokła.  Zesmutniała wyraźnie i... Padłem na ziemię, przez jej moc. Nie mogłem się ruszyć, a ona szybko zaczęła leczyć rannego. Podczas kiedy dziewczę umierało, chłopak zdrowiał, a ja łykałem wodę litrami to deszcz przestawał padać. Kiedy ulewa przeszła dziewczyna zmarła, padła niczym poprzednia i zmieniła swoją postać z ducha w człowieka. Szary spał, a ja mogłem wstać.
   Zerwałem się jak nienormalny i złapałem zwłoki w ręce i przytuliłem do siebie. Rozpłakałem się jak dziecko, które straciło babcię. Zanim się uspokoiłem to trochę powyłem, ale kiedy w końcu skończyłem lamentować obudziłem śpiącego i wziąłem chłodne ciało na ręce.
- Idziemy. - powiedziałem grobowo.
- Daj, ty nie masz sił. - odebrał nieznana osobę i poszliśmy do prowizorycznego szpitala, gdzie skryli się dosłownie wszyscy.
Gdy tylko drzwi skrzypnęły i starliśmy w  progu Charlie podszedł po dziewoję, a Anastasia wskazała miejsce gdzie mam usiąść. Ami osunęła się, a w jej oczach stanęły łzy co mnie jeszcze bardziej zasmuciło i zdołowało.  Na nic innego później nie zwracałem uwagi, bo zemdlałem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz