- To będzie się powtarzać... - wyszeptała postać opierająca się o moje plecy.
Jej echo zahuczało w mojej głowie, a ciężar zniknął. Być może to była Mayu, ale wydawało mi się, że to nie był jej głos.
- Jakie to wszystko popieprzone! - wydarłem się jak głupi, czochrając przy tym włosy.
Nie miałem teraz zamiaru zwracać uwagi na to co myślą inni, ponieważ już mi się mieszało w tej głowie powoli. Wstałem szybko i energicznie pomknąłem do "jadalni" Skąd ta energia? Otóż jak ludzie są wściekli czy coś to z dupy biorą tą energię, tak samo się pojawia jak adrenalina.
Wszedłem do pomieszczenia, gdzie stała jakaś dziewczyna z talerzem. Jej przerażona twarz była świetna, po prostu miałem ochotę jej zrobić zdjęcie. Widać było, że nogi się pod nią uginały.
- No fajnie! A ty kto do k*rwy nędzy?! - wściekłem się kompletnie.
- J-J-Ja j-j-jestem... - jąkała się.
- No KTO!? - moja druga strona gdy jestem zły wychodziła.
Dziewczyna zaszlochała ze zdenerwowania, a w tym samym momencie wleciał Charlie.
- Oliver! Mamy... - zatkało go.
- No gadaj!!!!!! - wydarłem się.
- Ej, ej spokojnie. - Charlie starał się nas uspokoić.
Podszedł do dziewczyny i sprawdził co z nią, a ona nagle go odepchnęła i zaczęła uciekać, przy okazji zbiła naczynia. Cholerna niezdara! Rzuciłem się za nią w pościg.
Czemu wszystko tu jest takie dziwne? Czemu ja wszystko muszę załatwiać? Zaraz ta mała gnida dostanie heda w łeb jak się wkurzę!
Dziewczyna ewidentnie znała tą krainę,bo wiedziała jak biec i tak dalej, ale tylko się ze mną bawiła w tondorondo! Głupia, mnie zgubić chciała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz