wtorek, 17 marca 2015

Charlie i jego perspektywa.

Gdy Oliver zniknął zostałem z resztą. Aylin była pełna energii przez pobudkę jaką zafundował jej mój kolega,a  reszta nie zmiennie w swoich myślach. Chęć wybudzenia ich z transu była silniejsza ode mnie, więc...
- Ej, głowy do góry! Damy radę, dowiemy się o co tu chodzi! - palnąłem.
- Ty lepiej siedź cicho. - warknęła Aylin.
- Przestań, co ty sobie... - zacząłem.
- Ona ma rację. Czym tu się cieszyć, kiedy wokół tyle niebezpieczeństw? Jesteśmy tylko w kupie, bo mamy większe szanse na przeżycie. Jak bym miał wybór to bym już dawno sobie poszedł. - Dastin patrzył na mnie spod czoła.
- Przesa... - znowu zacząłem.
- Nie przesadza.... - Scarlet wtrąciła swoje 2 słowa.
Co racja to racja, ale próbowałem ich jakoś wspomóc,a  nie jeszcze dowalić! Tylko pokazują swoją okropną stronę, ciekawe jak Oli to wszystko robi.
- A jednak wszyscy słuchacie się białowłosego chłopaka o, którym gówno wiecie! Hipokryci! - wydarłem się.
- A co ty wiesz o hipokryzji? - Anastasia w końcu otworzyła usta.
Wszyscy przeciwko mnie, chyba nikt mnie tu nie lubił.
- To, że macie obawy to nie znaczy żeby po nim skakać. - warknęła Carla.
- Nie potrzebuję wsparcia. - wymamrotałem.
- Właśnie widzę. - odparła ostrzej.
Wszyscy zamilkli, a po chwili pojawił się nasz "zbawiciel", którego polubiłem. Czyżby miał coś w sobie, co wszystkich uspokaja? Każdy się go słucha i tak dalej, wydaje się być też inteligentny. Ciekawe co siedzi w jego głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz