niedziela, 26 kwietnia 2015

Krótka wojna z samym sobą.

Po chwili weszliśmy do budynku, gdzie leżały dwie osoby,a  jedna kucała i pilnowała osób. Położyłem dziewczynę, którą trzymałem na rękach obok Scarlet, a Kilmian zaraz obok Carlę. Dopiero teraz zobaczyłem siedzącą w kącie Aylin. Usiadłem pod ścianą i parłem głowę o nią, jednocześnie myśląc co dalej.
Nagle obok mnie przysiadł Charlie.
- Ze Scarlet w porządku, jest tylko nieprzytomna.- odetchnąłem z  ulgą.
- Idź do reszty. - mruknąłem odwracając wzrok.
- Sądzę, że to ty powinieneś ich pocieszyć, a nie ja. - odparł.
Wstałem energicznie i spojrzałem na wszystkich gniewnym wzrokiem.
- Jak widzicie będziemy skazani na ataki, być może nie każdy z nas przeżyje. Mam jednak nowe informacje, które przedstawię wam później. Nie martwcie się i pozostawcie wszystko mnie. Następnym razem was nie zawiodę. - wygłosiłem przemówienie.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, chociaż widać było, że coś im jednak nie gra.
- Rozejdźcie się, niech Ci co znają się na jakimkolwiek leczeniu zostaną z rannymi, a reszta odpocznie. - zakończyłem i odszedłem.
Gdzie się kierowałem? Do swojego domu, gdzie nic na mnie nie czekało. Tylko zmartwienia mi teraz w głowie, a do tego jeszcze te moje chrzanione porażki. * Jestem nieodpowiedzialny, ale mam dopiero 16 lat, czy inni powinni ode mnie oczekiwać tak dużo? Może jednak to ja przesadzam?* - wtedy to mnie dręczyło, co nie okazało się negatywne. Wzmacniały mnie te myśli.
Otworzyłem drzwi i usiadłem na łóżku z okropnym bólem głowy. Oparłem czoło o dłonie, a kciukami masowałem skronie w nadziei, że coś to pomoże.
Słowo "wykończony" nie pasowało tu do mnie, to coś gorszego. Po chwili padłem jak długi na łóżko i zasnąłem. Pierwsze pewnie co wam się nasuwa na myśl to "usnął, pewnie wypocznie". Niestety to nie tak miało być. Śniły mi się koszmary, budziłem się i zasypiałem, tarmosiłem po łóżku. Kilka razy spadłem na podłogę, uderzając się o głowę. W pewnym momencie ktoś zapukał do moich drzwi i krzyknął coś o jedzeniu. *Wynocha!* - wydarłem się wtedy. Jednak czego można było się spodziewać po mnie innego.
Nie mogłem spać, nie mogłem się dobudzić, czysta męczarnia. To była wieczność zanim zasnąłem w spokoju, jednak sen później był spokojny i nie było w nim nic stresującego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz