środa, 8 kwietnia 2015

Kłótnia o mapę.

Praca była ostra, ale przyjemna. Tak jakbyśmy byli stworzeni specjalnie dla siebie. Mapa w każdej chwili miała coraz więcej do pokazania nam, a chodzi mi tu o tereny. Godziny jednak leciały, a my w męczyliśmy się przez głód.
- Oliiii! - Charlie krzyknął do mnie.
- Co? - zapytałem z irytacją.
- Chodźmy odpocząć! - no musiał się drzeć głupek jeden.
- Zamknij się i pracuj. - burknąłem.
- Czemu?! - on myślał chyba, że aj jakiś głuchy jestem.
Chłopacy uznali, że wychodzę z siebie i zaczęli pracować jeszcze ostrzej, a ja oderwałem się od pracy i podszedłem do wesołka, który darł mordę na pół miasta. Zbliżyłem swoje usta do jego ucha i z całych sił wydarłem się " Powiedziałem, że masz pracować!", na co oszołomiony kolega złapał się za ucho i ze wzrokiem skarconego dziecka odparł "Jesteśmy zmęczeni, czemu mamy nie odpoczywać?".
- Ponieważ im więcej zrobimy teraz tym mniej na później. Dochodzi jeszcze to, że są tu potwory, które atakują. - wytłumaczyłem już bez darcia mordy.
- To może zrobilibyśmy sobie broń i zaczęli ćwiczyć,a  nie dusimy się tutaj jak sardynki. - naburmuszył się.
- A gdzie chcesz ćwiczyć? - zapytałem z drwiącym śmiechem.
- No... Znajdziemy raz dwa jakieś miejsce. - odparł.
- Nie wnerwiaj mnie, wiesz, że głupkiem nie jestem,a  ty nie chcesz ćwiczyć tylko usadzić dupę i zjeść. - jak zwykle prześwietlam wszystkich na wskroś.
- Racja... - mruknął.
- Nie trać czasu i składaj mapę. - odwróciłem się i dalej robiłem swoje.
Na tym się skończyły bunty, a pergamin rozrastał się i widać było już coraz większy obszar, tylko był mały problem. Poprzednicy najwyraźniej nie znali skali i to był skrawek zwiedzonych ziem. Możliwe, że resztę będziemy musieli odkryć sami.
Nagle do sali weszły dziewczyny w dobrych humorach z "ambrozje", co pocieszyło moich towarzyszy. Alanowi buzia się śmiała jak nie wiem co gdy tylko zobaczył Aylin. Zaczęły się rozmowy i usiedliśmy w kółkach, albo tak jak kto chciał z kim. Ja rozsiadłem się z Anastasią i Charliem.
- Jak wam idzie? - zapytała dziewczyna.
- Dobrze, ale to nie jest mapa świata, czy choćby kontynentu. - skrzywiłem się.
- Ważne, że chociaż coś. - optymistyczny chłopak z tego miecznika.
- Ma rację, nie bądźmy negatywnie nastawieni. - uśmiechnęła się, chyba po raz pierwszy raz w życiu.
Taaa widać po niej było, że nigdy jakoś nie miała do czynienia  z ludźmi jakoś bliżej. Jednak to nie miało większego znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz