Otworzyłem powoli oczy i
stęknąłem, bo ktoś leżał na moim brzuchu. Podniosłem głowę, tak, że mogłem
zobaczyć, kto w taki bezczelny sposób leży na chorym. Okazało się, że to
Anastasia, a kiedy zamierzałem skomentować w myślach jej głupotę, moją uwagę
przykuły czyjeś kroki. Stanął nade mną Charlie, tak bym bezproblemowo mógł na
niego patrzeć i nie czuł się niekomfortowo *Aishhh, ten dupek jest naprawdę inteligentny.* - nie uszło to mojej uwadze.
Ułożył usta w stylu
"wszystko masz wypisane na twarzy, wiem o czym myślisz i mógłbyś się z tym
kryć". Tak jest możliwe takie ułożenie ust! Nie robię z nikogo durnia.
- Nie wkurzaj się na nią, siedziała tu całą noc nad Tobą.-
westchnął głęboko.
*Jest zmartwiony?*
- moja prawa brew uniosła się do góry, co tradycyjnie nie umknęło uwadze mego
rozmówcy.
- Aigooo, mógłbyś słuchać co do Ciebie mówię? - chyba
zacząłem grać mu na nerwach, co niezmiernie mnie cieszyło.
- Słucham uważnie. Więc... Dziewczyna troszczyła się o mnie
całą noc i powinienem być wdzięczny? - pytanie pierwsza klasa, ale znałem
odpowiedź.
- Tak. - powiedział bez namysłu.
- Zasnęła na chorej osobie, to głupota, więc nie mam za co
być jej wdzięczny. - uparty potrafię być niczym osioł, ale przecież miałem
rację!
- Aleś ty uparty. - przewrócił oczami.
- No dalej, wiem, że jeszcze nie skończyłeś gadać. Z
jakiegoś powodu martwisz się o nią. - w końcu spoważniałem (proszę się nie
śmiać, serio spoważniałem).
- Wkurzysz się. - uciekał od odpowiedzi.
- To wstanę i dostaniesz w pysk. - wzruszyłem ramionami.
Spojrzał na mnie z
takim wyrazem jakby chciał powiedzieć "SERIO? Pocieszające".
- Podałem jej roślinę, którą biorę od jakiegoś czasu i jest
ona podobna do narkotyków. Daje Ci dawkę energii, a później, kiedy to działanie
kończy się, to masz zawroty głowy i zasypiasz. Do tego dochodzą niespokojne
sny. - wyjaśnił.
Kontrolowanie się
mi nie szło, więc usiadłem powoli, tak by nie zbudzić dziewczyny. Po czym
obudziłem ją jak należy. Ona otworzyła oczy i usiadła, po czym przetarła twarz
dłońmi. Ja za to wstałem i szybko otwartą dłonią uderzyłem chłopaka w prawy
policzek (ponieważ użyłem prawej ręki). Filetowa szybko wstała i odepchnęła
mnie lekko od Różowego.
- Co wy wyprawiacie?!- patrzyła na nas zdenerwowana.
- Nooo, niech nasz Pan i Władca powie co podał sobie
kilkakrotnie i Tobie dzisiejszej nocy. - byłem ostro wkurzony, ale przecież
jedno uderzenie mu już w zupełności wystarczyło.
Dziewczyna
spojrzała na mnie z dumą i powiedziała:
- Podał mi roślinę psychoaktywną, bo chciał mi pomóc i
martwił się o moje zdrowie. Ja w tym czasie za to martwiłam się bardziej o
Ciebie i widział, że nie zmusi mnie do snu, bądź zostawienia go w twoich
rękach.
*Ta dziewczyna jest
niemożliwa!!!*- wykrzyczałem w myślach.
- Czym ty się szczycisz? - zrobiłem parę kroków w jej stronę
i stanąłem dość blisko niej, tak by patrzyła mi w oczy z mniejszą odwagą.
- Ja... Po prostu... - zadziałało, wpadła jak śliwka w
kompot!
- Przestań. - skierował te słowa do mnie.
- Chroń księżniczkę. - zmrużyłem oczy i w tym czasie przy
moim jabłku Adama spoczął ostry jak brzytwa miecz.
- Ccccc- co wy robicie?! - przeraźliwy wrzask skarcił moje
biedne uszy.
- Przepraszam, źle go zrozumiałem. - narzędzie opadło.
Dziewczyna stanęła
na palcach i stuknęła nas obu pięścią w głowę, co lekko zabolało.
- Nigdy więcej takich akcji, pogódźcie się! - czułem się
jakby mamusia kazała dwóm synkom podać sobie łapki na zgodę.
*Irytująca* - pomyślałem, ale
kiwnąłem głową na zgodę. Charlie zrobił to samo i byliśmy teoretycznie pogodzeni,
ale on nadal wiedział, że trochę minie zanim mi złość przejdzie.
- Oliver!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz